Tadeusz Drozda

Urodził się w roku 1949 w Brzegu Dolnym. Na scenie debiutował w latach siedemdziesiątych we Wrocławiu, gdzie razem z Janem Kaczmarkiem założył kabaret Elita. Ukończył Politechnikę Wrocławską – z wykształcenia jest mgr inż. elektrykiem i to, że największy sukces osiągnął na przełomie lat 80 i 90, lubi przypisywać ogromnemu w owym czasie popytowi na elektryków. Już od 1976 r. współpracuje z telewizją, prowadząc i tworząc różne programy satyryczne. Do najpopularniejszych należą: Śmiechu warte – program na licencji amerykańskiej, cieszący się wielką oglądalnością (Tadeusz Drozda zrezygnował z jego prowadzenia po 500 odcinkach); Dyżurny Satyryk Kraju – w całości reżyserowany przez Drozdę, został zdjęty z ekranu po 350 programie; Herbatka u Tadka – ten talk show osiągnął największy sukces, cieszył się ogromną popularnością i zdobył wiele prestiżowych nagród.
Oprócz działalności telewizyjnej, Tadeusz Drozda zajmuje się również pisaniem. Jest autorem felietonów m. in. w „Angorze”, „Życiu Warszawy”, „Super Expressie” i „Nowym Dniu”.
Nie każdy wie także, że Dyżurny Satyryk Kraju również śpiewa i wydaje płyty ze swoimi nagraniami – dotychczas ukazały się trzy płyty. Jest także jedynym kabareciarzem w Polsce, który doczekał się własnego trunku – wódkę Dr Ozda można kupić na oficjalnej stronie satyryka.

Kabaret:
Mając ogromne zacięcie kabaretowe i duże doświadczenie, Tadeusz Drozda nie stroni od występów estradowych. Jako satyryk charakteryzuje się zmysłem obserwatorskim i zdolnością niebanalnego komentowania rzeczywistości. Z każdego wydarzenia potrafi zrobić humorystyczną perełkę, wywołując w widzu nie tylko pusty śmiech, ale również przyklask aprobaty. Jednocześnie ma w sobie dużo ciepła, dzięki czemu potrafi szybko nawiązać kontakt ze współrozmówcą i z publicznością. W roku 1998 satyryk został uznany przez czytelników miesięcznika „Sukces” za najbardziej lubianego Polaka, a w latach 2003 i 2004 badanie OBOP wskazało go jako najpopularniejszego artystę programów rozrywkowych. Jego najnowszy program kabaretowy Drozda & Sami Swoi, z którym Tadeusz Drozda występuje na żywo, cieszy się dużym uznaniem i spotyka się z bardzo żywą reakcją publiczności i krytyki.

Najpopularniejszy felieton:
Pan TADEUSZ Drozda KSIĘGA 2005

Kraju mój jedyny, Ty jesteś jak zdrowie,
Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto tu przeżył lat wiele przemierzając kąty,
A szczególnie rok ważny dwa tysiące piąty.
Zaczął się rok niewinnie, bo wzrosło napięcie
I nie odczuł nikt tego przekonany święcie,
Że dalej może trzepnąć go dwieście dwadzieścia,
A tu 10 woltów dodali – darmo tyle szczęścia.

Spokój w kraju, aż raptem afera wybucha
Wokół domu, co stanął na ulicy Szucha.
Okazuje się, że grono szpiegów niewiadomych
Obok MSZ postawiło wieżowiec przeszklony,
Żeby stamtąd podglądać nasze tajemnice.
„Nie z nami te numery” – rzekł ministra wice
i zakupił chałupę chwilę przed szpiegami,
teraz mogą nawzajem się szpiegować sami.

Publika pragnie ofiar, ale wiedza tajna,
Lecz nie dla każdego, dla pana Wildsteina
Niczym było wynieść z IPN-u listy.
Kraj się zatrząsł w posadach, to nie żadna misty-
Fikacja, skoro nazwisk zebrano tam tysiące,
lecz nie wiadomo, kto dawał, a kto brał pieniądze,
Oj musiał niejeden przed społecznym sądem
Udowadniać, że nie jest dwugarbnym wielbłądem.

Przyjechała od Busha w lutym Condoleeza
Porozmawiać z Belką o temacie: WIZA,
Okazuje się, że Polak już jest tego wart,
By nie musiał mieć visy, może mieć MASTER CARD.
Skoro tak to okazja zrobiła się wielka
I Frasyniuk z Hausnerem oraz premier Belka
Wzorem Ameryki – naszych wielkich braci,
Założyli nam partię pl. Demokraci.

Lecz niestety nasz naród, przyznać trzeba rację,
Niekoniecznie uwielbia prostą demokrację,
Gdzie ważna jest scena, mniej ważne kulisy.
My wolimy sojusze, ligi oraz PiSy,
Platformy, Samoobrony, unie, PSLe.
Nie ma konkretnej nazwy, każda znaczy wiele.
I kiedy po czterech latach przychodzą wybory
Wygrywa partia nowa, obca do tej pory.

Komisja pod wezwaniem Romana Giertycha
Prezydenta wzywa, lecz ten mówi: „kicha,
Mogę tańczyć i śpiewać, lecz żadną ustawą
Zmusić mnie nie możecie, bo takie jest prawo”.
Smutny Macierewicz, Giertych i Miodowicz
Chcieli by nosa utrzeć imć Aleksandrowi.
No bo ten ma poparcie siedemdziesiąt procent,
A nie jest magister ani nawet docent.

Aż tu kraj szczęśliwa obiega wiadomość:
„Sztuczną wątrobę świni przeszczepił jegomość”,
którego wszyscy chwalą wokół wniebogłosy,
„Już niedługo człowiek” – cieszą się Polmosy.
Telewizja o wszystkim informuje stale
Emitując w przerwach genialne seriale,
A ludziom się miesza, życie serial dogania,
Czy to jeszcze Sejm jest, czy to już „Plebania”.

W partiach chłopy rządzą, ale jest kobita –
W Platformie Obywatelskiej wygadana Zyta.
Nie w smak to Tuskowi i jego Rokicie,
Dali szlaban synowi oraz mamie Zycie.
Skorom jest już przy zmianach, no to tak dla draki
Wylały Oleksego dwa młode chłopaki.
Wielu znanych z SLD po prostu wywiało,
Ale mówiąc szczerze niewiele to dało.

Zdarzyło to się w Rzymie, już się zaczął kwiecień,
Doszło do spotkania w męskiej toalecie
Polskich prezydentów: Aleksander i Lech,
Świat przeżywał wtedy wiekopomne chwile.
Tu wiatr przekłada strony, czuć tu rękę Boga,
Więc na powitanie ręka a nie noga.
No a potem w Gdańsku oni oraz panie
Przy własnej naleweczce pełne pojednanie.

Pojednali się nawet piłkarscy kibice,
Kocha Wisła Pogoń, no a Legię Widzew.
Wytrzymali dwie doby w miłości bliźniego,
To i tak bardzo długo dla kibica polskiego.
W międzyczasie pan Rywin, który chciał miliony,
Lecz nie dostał złotówki, siedział uwięziony.
Przyszły czasy, że wsadzać będą jak najęci
Już nie tylko za czyny, ale też za chęci.

W maju kraj się podzielił, jedni chcą by jechał,
Drudzy by olał Moskwę i stąd się uśmiechał
Widząc wściekłego Putina, że nie ma naszego.
Pan prezydent pojechał, do rzędu trzeciego
Go wstawili uznając, że tam musi stać,
W kraju było słychać: ożesz ……..

Tydzień później w Warszawie na Radzie Europy
Putin miał dostać za swoje. Miały nasze chłopy
Na niego niejedno, by się nie uśmiechał,
On nam zabrał przyjemność no i nie przyjechał.
A inni, zobaczyli jak polska rozkwita,
Cała Warszawa była deskami zabita.
Nie będzie antyglobal u nas demonstrował –
Dwóch policjantów na jeden i spokojna głowa

Prezydent miasta wciąż ma stabilne poglądy.
Żadnych parad, pochodów, bo tu nie jest Londyn.
Ale wyrok sądowy zdziwił niejednego:
Ukarać Kaczyńskiego, bo on Wachowskiego
Nazwał w radio publicznie bardzo brzydkim słowem.
Sąd przykazał przeprosić, ten puknął się w głowę.
No teraz się pan Mietek raczej nie doczeka,
Sam niech szybko przeprosi, niech lepiej nie zwleka.

Pani Maria Siemionow – Polka z Ameryki
Twarze pono przeszczepia, takie ma nawyki,
Podobno kolejka spora, chcą tam w tajemnicy
Przeszczepić sobie twarze nasi politycy,
Tym bardziej, że ruszyły podwójne wybory,
Wielu chętnie startuje, do rządzenia skory
Jest każdy. Choć potrafi przeważnie niewiele.
Gazety prą na Platformę, PiS raczej w kościele.

Miały rządzić dwie partie, a wygrała jedna.
„LUDZIE RADIA SŁUCHAJĄ” – rozpaczają media.
Wasz premier trudno, nasz prezydent będzie,
Taki wynik badań słychać głośno wszędzie.
Kto to badał, nikt nie wie, lecz w ostatniej chwili
Jacyś ludzie to wszystko przedziwnie zmienili.
Pan prezydent z Gdańska, pan premier z Krakowa
Stali załamani. Narodu połowa
Dała spokój, nie poszła, szkoda na to czasu,
Taki mamy naród, czas wracać do lasu.
Tam już W. Cimoszewicz wymościł siedzisko,
Gdzie go Konstanty Miodowicz wysłał na letnisko.

Ale po cóż się martwić, gdy przed nami Mundial
A dla naszych piłkarzy pestką pierwsza runda,
Polska obok, więc Janas wraz z naszą publiką
Zniosą z pola Ekwador razem z Kostaryką
Hymn oczywiście zaśpiewa i ducha im doda
Razem z Radkiem Majdanem elektryczna Doda.

Póki co w kraju wszystko, co jest do zabrania,
Zbiera partia Kaczyńskich, bo jest tego zdania,
Skoro Tusk marszałkować nie chce, a Rokita
Na wicepremiera też nie – trudno, no to kwita.
Marcinkiewicz Kazimierz premierem zostaje,
Dziwi się opozycja, co to za zwyczaje,
Ani on nie profesor, tak jak kiedyś Buzek,
Ani mocny jak kiedyś Cyrankiewicz Józek.

Gospodarka się trzyma, giełda wciąż szczytuje,
Zloty z euro, dolarem się najlepiej czuje.
Ludzie biorą kredyty i nikt się nie stacza,
Lud Chopina słuchając uwielbia Blechacza,
Który lat trzydzieści po K. Zimmermanie
Zebrał nagrody wszystkie i wielbią go panie.
A do tego z Mistrzostw Europy pływacy
Nawieźli stos medali na ogromnej tacy.

Chcieli nas wykolegować podstępni Angole
I forsy nam podebrać, wywieść naszych w pole.
Nasz premier do Brukseli pojechał, zagadał,
Wyjął szmal co do grosza, Tony mocno biadał,
Ale jak usłyszał, że pośród marazmu
Słychać okrzyk coś jakby namiastka orgazmu:
O yes! Polski premier, O yes! wykrzykuje,
Niech bierze forsę Polska, ona potrzebuje.

Rok ma się ku końcowi, w Pałacu zmiana warty,
Już kto inny rozdaje najważniejsze karty,
No a w przyszłym roku, gdy skończymy pościć
Ruszy speckomisja Prawdy i Sprawiedliwości
I rozliczy wszystkich, zacznie od Chrobrego,
Krzywousty, Grunwald aż do Kwaśniewskiego.
Za rok się spotkamy przy świątecznym stole
Czyści skromni i dumni, żeśmy made in Poland.

Wymagania techniczne:

  • 1 mikrofon vocalowy
  • Linia do gitary z d-boxem
  • Monitory odsłuchowe 2 (min1)
  • Kamera pogłosowa
  • Oświetlenie: 8 parów (po 4 na każdą stronę w tym 2 białe)
  • Nagłośnienie odpowiednie do warunków sali (moc głośników min. 500 W na stronę)

Galeria