Płocka Noc… Oscarowa
Wysokie Schody, doskonale oświetlona scena, imponująca scenografia i dwóch eleganckich mężczyzn we frakach… Tak mogłaby wyglądać niejedna impreza. Niewielu jednak domyśliłoby się, że tak oto rozpoczyna się pierwszy w tym roku telewizyjny plener kabaretowy – Płocka Noc Kabaretowa.
Prawie jak Hollywood
Prawie jak wielkie gwiazdy. Prawie jak wytworna ceremonia wręczania Oscarów. I choć „prawie” stanowi ogromną różnicę, to Gala rozdania Złotych Bobrów w Płocku to obiecująca inauguracja nowego sezonu letnich kabaretonów.
Wiosna w pełni, a właściwie już powoli nadchodzi sezon wakacyjny, więc i telewizyjna ekipa kabaretowa, która zazwyczaj przesiaduje w studiu, przeniosła się pod chmurkę. Z okazji na przewietrzenie skorzystali także ci, którzy od dłuższego czasu przygotowywali się do serii telewizyjnych występów na żywo. Wszelkie nowe skecze, pomysły i postaci, które dojrzewały w teatrach, domach kultury i na kameralnych scenach, wreszcie miały okazję na zderzenie się z ogromną, a co za tym idzie – nie najłatwiejszą publiką. Na swoich stałych miejscach pozostali tylko telewidzowie. Nie można zapominać, że również oni w bardzo łatwy sposób mogą wyrażać swoją opinię. Wystarcza do tego jeden ruch palca na pilocie. Na TVP2 kliknąć postanowiło ponad 3 mln. widzów. Oznacza to, że V Płocka Noc Kabaretowa znalazła się na IX miejscu najchętniej oglądanych programów minionego tygodnia.
Zróżnicowana obsada
Zarówno w przypadku oscarowego filmu jak i kabaretonu na jego sukces lub porażkę składa się w dużej mierze obsada. Aby przyciągnąć i zatrzymać przed telewizorem jak najszersze grono odbiorców należy zastosować metodę „ dla każdego coś miłego”. W efekcie mamy niezły miszmasz i zderzenie wszelkich możliwych form wyrazu i rodzajów humoru. W Płocku pojawił się więc zarówno przedstawiciel starszego pokolenia, zespoły, które na takich scenach zjadły zęby, jak i młodzi adepci sztuki kabaretowej. Byli też ci, których zna już każdy, ale w nowej postaci i pod nową nazwą. Były zespoły popularne i komercyjne, a tuż obok nich kabarety z nieznanej medialnie, ale prężnie działającej Zielonej Góry.
Takim właśnie zespołem są Jurki. Mimo ogromnego doświadczenia ich nazwa dla przeciętnego telewidza wciąż niewiele znaczyła. Po Płockiej Nocy Kabaretowej z całą pewnością uległo to zmianie. Odważna i namiętna Eliza, w którą wcieliła się Marylka Sobańska oraz kreacje Przemysława Żejmo i Wojtka Kamińskiego sprawiły, że Jurki pokazały, co potrafią i dały się poznać publiczności od najlepszej strony.
Na zapoznanie się z widzami miał okazję kolejny, można powiedzieć debiutujący zespół. Bo nikt przecież nie znał dotychczas Kabaretu Foch. I można odnieść wrażenie, że nadal nikt go nie zna. W Płocku mieliśmy okazję zobaczyć występ w wykonaniu zespołu „Formacja Chatelet minus Adam Grzanka”. Zamieszanie i szum wokół nowego projektu Małczyka i Pałubskiego, nowa nazwa, strona internetowa mogły wskazywać na to, że pojawi się na scenie kabaretowej nowa jakość. Tymczasem Foch to kontynuacja linii, którą prezentowała w ostatnim czasie Formacja Chatelet. Nic nowego. Podobna tematyka, identyczny sposób grania i tworzenia postaci. Jeżeli ktoś jest fanem Formacji, może ze spokojem oglądać Foch i nadal świetnie się bawić, nie zauważając różnicy. Jeśli ktoś liczył na świeżość i nowe oblicze Michała i Adama mógł się rozczarować.
Z tą samą konwencją, ba, nawet tą samą postacią, co w latach ubiegłych, pojawił się w Płocku Kabaret Skeczów Męczących. To właśnie tu narodziła się gwiazda, na której w dużej mierze oparła się rozpoznawalność i popularność KSMu w ostatnich sezonach – Śruba. Tutaj też miała nastąpić głośno zapowiadana, tajemnicza śmierć nierozgarniętego ochroniarza. Przed nocnym klubem faktycznie dochodzi do nieprzewidywalnego spotkania, z którego jednak Śruba jak zwykle wychodzi obronną ręką. I choć KSM zapowiedział, iż jest to zamknięcie sagi z jego udziałem, to ciężko popadać z tego powodu w depresję. Pożegnanie Śruby to nadzieja na nowe postaci, nowe pomysły i rozwój kabaretu, który jako jeden z zespołów, który najczęściej pojawia się na kabaretonach, ma przed sobą pracowity czas.
Moda na kontynuacje przygód znanych już bohaterów lansowana jest również przez Neo-Nówkę. Pani Wandzia okazała się rodowitą mieszkanką Płocka, która świetnie odnajduje się w roli przewodniczki. Tym razem wzorowo poradziła sobie z zadaniem poprowadzenia Trzech Króli do Betlejem, przy okazji przybliżając tajniki żulerskiego życia i komentując polską politykę. Ale to nie wszystko, co w Płocku pokazała Neo-Nówka. Radek Bielecki znów miał okazję zaprezentować się od muzycznej strony. Piosenka „Stypa” zagrana została przez Żarówki, które na stałe przygrywają Neo-Nówce na występach, mimo że o oprawę muzyczną kabaretonu dbał inny zespół. Zastanawiające jest więc, na ile kabarety na tego typu koncertach traktowane są jednakowo. Neo-Nówka wyrobiła sobie taką pozycję, że nie tylko ma możliwość wprowadzenia na scenę całego zespołu muzycznego, ale jeszcze dysponuje dodatkowym czasem, który poświęca na szczegółowe przedstawienie wszystkich członków kabaretu i Żarówek. Ciekawi tylko, jak taką sytuację oceniają inni występujący w Płocku artyści, którzy niejednokrotnie zmuszeni są skracać swoje skecze i grać pod presją czasu.
Wśród pozostałych artystów Płockiej Nocy Kabaretowej na uwagę zasłużyli także Łowcy.B. To, że ich pojawienie się oznacza kolejną dawkę niewyobrażalnego absurdu wie już każdy. Tym razem jednak kabaret wplótł w skecz tematy polityczne i prawdziwie mądre przesłanie. I choć zaśpiewany przez nich protest song pochodzi sprzed kilku dobrych lat, to przypomnienie go udowadnia, że problem poruszony w piosence jest wciąż aktualny.
W „Gali nad Galami” udział wzięły także Babeczki z rodzynkiem, pokazując dosyć szkolny poziom humoru, sentymentalny Krzysztof Piasecki, rozśpiewany Jacek Ziobro, kabaret Nowaki z premierowym skeczem, w którym pojawia się wyeksploatowana już postać geja oraz Kabaret pod Wyrwigroszem z kolejną serią gagów opartych na popularnych żartach lub dwuznacznych skojarzeniach. Jako że kabaret wciąż cierpi na deficyt kobiet dla równowagi na scenie pojawiły się także cztery piękne i utalentowane dziewczyny. Zespół taneczny Slayd znany jest przede wszystkim z Mazurskich Nocy w Mrągowie, a jego coraz częstsze pojawianie się na scenach kabaretowych, nie tylko tych telewizyjnych, to energiczne i trafione urozmaicenie.
And the winner is…
Wśród takiej mieszanki i różnorodności najtrudniejsze zadanie spoczywa na zespole, który jest gospodarzem wieczoru. Płocką Noc Kabaretową po raz kolejny poprowadzili Paranienormalni w towarzystwie Nowaków. Po raz pierwszy od dawna prowadzenie kabaretonu nie było próbą promowania na siłę swojego zespołu, zlepkiem scenek niemających zbyt wiele wspólnego z konwencją programu. W Płocku wszystko od początku do końca było przemyślane i spójne. Pomysł sparodiowania wytwornej ceremonii w postaci gali wręczania tajemniczych Złotych Bobrów, fantastycznie stworzone postacie konferansjerów i gwiazd odczytujących werdykty i wreszcie same nominacje w postaci popularnych internetowych filmików sprawiły, że to właśnie Paranienormalni i Nowaki są zwycięzcami tej imprezy.