Jak oni śpiewają!

„O kurcze, program – marzenie!” – tak na facebookowym profilu Lidzbarskich Wieczorów Humoru i Satyry ktoś skomentował to, co organizatorzy przygotowali na XXXII edycję tej imprezy. Pięć dni ciasno zapełnionych kabaretowymi wydarzeniami. W środowy wieczór mieliśmy okazję obejrzeć pierwszą telewizyjną odsłonę tego festiwalu – „Od przedszkola do Lidzbarka”, a już na początku września kolejne koncerty na TVP1.

Pomysłowy, energetyczny i niezwykle pozytywny. Tak w skrócie można podsumować godzinny koncert, podczas którego kabareciarze pokazali się z całkiem innej strony, śpiewając piosenki swojego dzieciństwa. A że dzieciństwo występujących artystów przypadło na bardzo różne lata, to i repertuar okazał się niezwykle różnorodny.

Koncert nawiązywał do popularnego w latach 90tych programu, w którym przedszkolaki śpiewały piosenki znanych zespołów. Neo-Nówka – autor scenariusza tej imprezy, nie ograniczyła się jedynie do zapożyczenia nazwy programu i ogólnego pomysłu. Koncert w Lidzbarku był przemyślaną parodią „Od przedszkola do Opola”. Zadbano o odpowiednią scenografię i oprawę. Stremowani wykonawcy na scenę wprowadzani byli za rękę przez piękne dziewczyny z zespołu Slayd, stawali na specjalnym okrągłym podwyższeniu i opowiadali o dzieciństwie i piosence, którą wybrali. W tle wyświetlano zdjęcia kabareciarzy z ich najmłodszych lat, a punkty za wykonanie wyznaczała strzałka sterowana głośnością braw publiczności. „Przedszkolakom” na scenie towarzyszył profesjonalny zespół, czyli znane już kabaretowym fanom Żarówki. O wspaniałą choreografię i taneczne urozmaicenie wieczoru zadbał zespół Slayd.

Każdy, kto choć raz widział charakterystycznego gospodarza oryginalnej wersji tego programu, doceni starania Radka Bieleckiego, który jako prowadzący spisał się świetnie, nie zapominając o słynnym, prześmiesznym „dziewięćdziesiąt!”. Radek przed swoją publicznością w Lidzbarku był naturalny i swobodny, ale na scenie nie musiał sobie radzić sam. Pomiędzy poszczególnymi piosenkami pojawiali się pozostali członkowie Neo-Nówki, w roli bliższych lub dalszych znajomych śpiewających artystów, albo natrętnych rodziców próbujących załatwić występ swojemu synowi.

Okazał się nim Artur Andrus, który na całe szczęście został ostatecznie dopuszczony do mikrofonu. Z właściwym sobie dystansem i urokiem sięgnął po hit grywany na weselach, a publiczność ochoczo śpiewała razem z nim, dzięki wyświetlanemu tekstowi w mocno spolszczonej wersji. Nim jednak doszło do tego finałowego wykonania na scenie pojawiło się wielu innych uzdolnionych i umuzykalnionych kabareciarzy. Koncert rozpoczęła Marylka Litwin-Sobańska, przedstawicielka Jurków, która pokazała pazur i kawał dobrego głosu. Kolejne występy to seria nieustających zaskoczeń. Pojawił się powściągliwy i wspaniale pasujący do swojej roli Krzysztof Kulpiński ze Stada Umtata, a także drapieżna polska Whitney Houston, czyli Beata Małecka, na co dzień występująca w Babeczkach z Rodzynkiem. Swoich sił w muzycznej odsłonie spróbował także Roman Żurek, który do tej pory nie wydawał się być zwolennikiem śpiewu. W Lidzbarku lider Neo-Nówki pokazał się z zupełnie nieznanej strony. O ile nie dziwi wybór mądrego repertuaru z przesłaniem, o tyle energia i szał, który wprowadził na scenę to spore zaskoczenie. Żurek, z małą pomocą chórku, porwał publiczność, która po jednym jego słowie bez wahania zrobiła falę. Z muzyką słusznie natomiast kojarzony jest jedyny duet, który wziął udział w koncercie. Mariusz Kałamaga i Paweł Pindur z Łowców.B wrócili do czasów dzieciństwa i zabrali widzów do świata Pana Kleksa. Publiczność rozbujała się przy charakterystycznych dla tego kabaretu rytmach. Zdecydowanymi gwiazdami tego wieczoru okazali się Robert Górski oraz Tomasz Łupak. Góral nie radzi sobie ze śpiewaniem – tak dotychczas sądzić mógł każdy, kto choć raz słyszał jego muzyczne zmagania. Występ w Lidzbarku udowodnił, że Górski to człowiek o tak dużym talencie, że pozwala mu on na obejście muzycznych niedociągnięć i stworzenie fantastycznego numeru. Gwiazda Kabaretu Moralnego Niepokoju sparodiowała szlagier „Róbmy swoje” autorstwa znanego satyryka – Wojciecha Młynarskiego. Zarówno tekst, jak i wykonanie złożyły się na to, że „Masz za swoje” to perełka tego wieczoru, a Robert Górski do złudzenia przypominał oryginalnego wykonawcę utworu. Tomasz Łupak, znany ze Słuchajcie, uważany jest za jeden z lepszych głosów w kabarecie. Po występie w koncercie „Od przedszkola do Lidzbarka” wiemy, że w stu procentach zasłużenie. Jego „Zakazany owoc” wzbudził ogromną dawkę śmiechu i sympatii.

Takie festiwale jak Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry to okazja na zobaczenie kabaretów w niecodziennych rolach. To właśnie tutaj odbywają się koncerty, w których zespoły pokazują nie tylko programy, z którymi jeżdżą po całym kraju, ale także nowatorskie projekty i spektakle improwizowane. To także możliwość utworzenia czegoś wartościowego i ciekawego wspólnymi siłami, z udziałem kabareciarzy z różnych zespołów. Przykładem na to jest koncert „Od przedszkola do Lidzbarka”.