Bezczelnie Młodzi Panowie na Cytrynówce
Kraków zalało morze plakatów. W każdym tygodniu mamy możliwość uczestniczenia w co najmniej kilku imprezach kabaretowych. Wszystko przez to, że dwa główne ośrodki skupiające wokół siebie środowisko kabaretowe wzięły się do ostrej rywalizacji. Z jednej strony konkurencja może wpłynąć na walkę o widza i podniesienie poziomu organizowanych imprez. Sprawia to jednak, że niejednokrotnie publiczność zmuszona jest wybierać między dwoma ciekawymi propozycjami, które odbywają się w tym samym czasie w Rotundzie i Klubie Studio. W minioną środę wybrałam koncert organizowany w ramach Studia Kabaretu. Na kolejnej Cytrynówce pojawili się artyści Kabaretu Młodych Panów, aby w nowym programie udowodnić, że wciąż są „Bezczelnie Młodzi”.
Tym razem przed Klubem Studio na krakowskim Miasteczku Studenckim nie było długiej kolejki, aby dostać się do środka. Właściwie to nie było jej wcale. Nie trzeba było czekać przy szatni czy barze, a miejsca na widowni znalazły się zaskakująco szybko. Ważniejszy od przyczyn tak słabej frekwencji jest jednak jej skutek. Studio to jedna z największych sal koncertowych w Krakowie. Duża przestrzeń zapełniona garstką ludzi tworzy nienajlepsze wrażenie, a obawy o odpowiednią atmosferę podczas występu są uzasadnione. Jak więc stało się, że w takich warunkach Kabaret Młodych Panów bisował aż trzy razy, a rozbawiona publiczność nie chciała wypuścić artystów ze sceny?
Przepis na sukces wydaje się prosty – kilka nowiutkich i przemyślanych skeczy oraz spora dawka energii. Młodzi Panowie przywitali się z krakowską publicznością piosenką i już na samym początku potwierdzili, że są w dobrej, wręcz młodzieżowej formie. Nowy program skupił się na tematyce męskiej – piłce nożnej i… dzieciach. I o ile ten pierwszy temat, szczególnie w kontekście zbliżającego się Euro 2012, podejmowany był już w kabarecie na wszystkie możliwe sposoby, to motywy związane z potomstwem nie są aż tak popularne. Młodzi Panowie, korzystając zapewne z własnych ojcowskich doświadczeń, pokazali, że bycie tatą to trudna sprawa, a opowiadanie bajek dzieciom wcale nie musi być nudną koniecznością, która zawsze wygląda tak samo. Na scenie nie mogło zabraknąć niezawodnych policjantów – wizytówki śląskiego zespołu. Nie musiał natomiast pojawiać się Góral – postać męcząca, nieśmieszna i wciśnięta w program jakby na siłę.
Publiczność bardzo szybko dała się wciągnąć w zabawę i reagowała spontanicznie podczas nowych i nieznanych dla większości skeczy. Na udany wieczór wpłynęły nie tylko bardzo dobrze przygotowane numery i odpowiednie ich zaprezentowanie, ale także otwartość ze strony artystów na interakcje z publicznością. Koncert nabrał dodatkowych walorów dzięki dopracowanym efektom technicznym, jak choćby wyświetlane gwiazdki podczas śpiewania kołysanek. Wszystko to razem sprawiło, że w Studiu bardzo szybko zrobiła się kameralna, wręcz klubowa atmosfera, a obawy o klimat na niezapełnionej sali okazały się niepotrzebne.
„Tym razem organizatorzy postawili na jakość a nie na ilość” – tak Marcin Wojciech, konferansjer Cytrynówki skomentował frekwencję kabaretowych fanów podczas koncertu w Studiu. I miał rację. Wieczór ten pokazał, że zdecydowanie zadbano o jakość. Bo poziomowi występującego kabaretu nie można nic zarzucić. Młodzi Panowie pokazali, że od lat wszystkie tytuły ich dotychczasowych programów są wciąż aktualne. Oni, mimo że ubrani, wciąż potrafią być śmieszni, naprawdę chce się im pracować i robią to z właściwym sobie zawodowstwem. Teraz wiemy jeszcze, że mimo tak wielu lat na scenie, nadal są „Bezczelnie Młodzi”.
Katarzyna Matylda Kaczerowska