Zawód: Kabareciarz

Jego początki sięgają w Polsce 1905 roku. Ma ogromną tradycję, a wśród jego twórców znajduje się wiele autorytetów i wielkich osobistości. W latach 90tych dzięki Tofikowi i Badylowi rozpoczęła się jego nowa era. Komercjalizacja kabaretu, która osiąga obecnie apogeum, przyniosła mu ogromną rzeszę odbiorców, ale także coraz większą grupę krytyków. Także wśród tych, którzy są częścią kabaretowego środowiska.
Piątek. Poranna kawa w obowiązkowym towarzystwie telewizji śniadaniowej. Na kanapie w roli gości – ekspertów od spraw wszelakich zasiadają faceci, których twarze kojarzysz, ale nie do końca wiesz skąd. Za chwilę, kiedy zrobią jedną z tych charakterystycznych min już wiesz. To kabareciarze. Dalej dzień toczy się błyskawicznie. W aucie w drodze do pracy przygrywa ci radio, tam Ani Mru Mru komentuje bieżące wydarzenia. Ze Złotych Przebojów przeskakujesz na RMF. Tu z kolei Kabaret pod Wyrwigroszem miota się „między Bugiem a prawdą”. Jeszcze tylko podczas powrotu do domu mignie ci przed oczami przydrożny billboard, z którego Łowcy.B zapraszają do sklepu nie dla idiotów i już możesz przygotowywać obiad. W tle kolejna powtórka Mazurskiej Nocy Kabaretowej 2000. Znasz ją na pamięć, więc sprawdzasz, co w Polsacie. A tu… Kabareton na TOPie 2006 przerywany licznymi reklamami. A w nich Mumio radzi, jaka taryfa jest najbardziej korzystna, a Katarzyna Pakosińska w pidżamie przekonuje, jak z UPC łatwo załatwić wszystkie ważne sprawy. Wieczorem odpoczynek po całym tygodniu pracy. W TVP2 testują twoją kabaretową wiedzę. Po „Kabaretożercach” w „Kocham Cię, Polsko!” Ci sami komicy testują swoją wiedzę o naszym kraju i popisują się niebywałą zdolnością literowania słów. Gdybyś miał wątpliwości, co robić w ciągu weekendu miły głos podpowie: „już w niedzielę kolejny odcinek Kabaretowego Klubu Dwójki”. Mało?

Pojawia się coraz więcej krytycznych głosów na temat ilości i jakości kabaretu. Pokazują to nie tylko słupki oglądalności, ale wypowiedzi kabaretowych odbiorców. Na słynnych forach fanów najbardziej oddane wielbicielki zaczynają wyrażać swoje obawy o kierunek, w którym rozwija się kariera ich ulubionego zespołu. Poziom telewizyjnych programów coraz częściej określany jest jako biesiadny, pełen kiczu i prostackich chwytów. Sami kabareciarze z dystansem odnoszą się do programów, w których udział brać muszą, jeżeli chcą, aby kabaret był ich sposobem na życie. W rzeczywistości artyści kabaretowi mają wiele zastrzeżeń do telewizyjnych formatów, zasad i jakości programów. Wiedzą jednak jedno, – aby na koncertach, których poziom zależy tylko od nich mieć pełne sale widzów, pokazanie się raz na jakiś czas na szklanym ekranie jest niezbędne.

Młodsze kabarety walczą o przychylność producentów i zaproszenie do udziału w jakimkolwiek programie. Te bardziej doświadczone, którym już się to uda, kurczowo trzymają się zdobytej pozycji, jakby kilka minut w ramówce było ich być albo nie być. Tylko nieliczni mogą sobie pozwolić na przebieranie w ofertach i stawianie własnych warunków. Dzięki świadomemu odrzucaniu pewnych propozycji i zachowaniu odpowiedniego umiaru nie narażają widzów na przesyt, a ich pojawienie się na ekranie wzbudza niemałe zainteresowanie.

Kabaret w Polsce stanowi odrębny, niezwykle istotny gatunek rozrywki i sztuki. W jego obrębie wyróżnić można wiele rodzajów, form i grup. Najważniejsze jest jednak dostrzeżenie różnicy między kabaretem telewizyjnym, a tym, który powstaje i niezwykle prężnie funkcjonuje z dala od telewizyjnych kamer. Dzięki współczesnym możliwościom kabaret rozwija się dwutorowo, o czym należy pamiętać porywając się na ocenianie kondycji tej sztuki. Ci, którzy potrafili to dostrzec i wykorzystać, z twórczości kabaretowej uczynili swój zawód i to całkiem nieźle płatny. Nie rezygnując z jakości i poziomu swoich występów, są obecni w obu sferach kabaretowej rzeczywistości.

Z tej dwutorowości doskonale zdaje sobie sprawę Piotr Bałtroczyk, który sam z kabaretu uczynił imponujące źródło dochodu. Znając dokładnie realia zarówno telewizyjnych jak i tych offowych koncertów na łamach grudniowego „Wprost” rozmawia na ten temat z Piotrem Najsztubem. Bałtroczyk określa programy kabaretowe za „niedobre, chaotyczne i estetycznie nie do przyjęcia”. Mówi, że „ zmienia się to powoli w jakiś rodzaj telewizyjnego obciachu”. Słynny konferansjer nie pokusił się jednak o nazywanie w ten sposób wszelkich kabaretowych wydarzeń, a jedynie telewizyjne widowiska. Ciekawe tylko, czy za obciach uważa także realizacje, w których sam co jakiś czas bierze udział, lub te, w których odgrywa rolę konferansjera.

Bałtroczyk jednak nie dał się zapędzić w pułapkę, w którą często wpadają komentatorzy znający jedynie ten kabaret, który bez wysiłku obejrzeć można z perspektywy własnego fotela. Wysuwanie argumentów, że kabaret uległ komercjalizacji i utożsamianie z popularną „komercją” wszystkiego co złe i niewłaściwe jest niedorzeczne. Bo w ogromnej większości przypadków komercja to nie cel. Istnienie w kulturze masowej jest jedynie sposobem na realizowanie się i spełnianie w tej najprawdziwszej i najbardziej lubianej od lat formie kabaretu. A wszyscy krytycy nie mogą zapominać, że istnieje ogromna ilość kabaretowych propozycji, stanowiących alternatywę dla opisanych przeciętnych piątkowych rozrywek.

Komercja dotyka każdej formy sztuki, co nie stanowi usprawiedliwienia dla odbiorców i krytyków, którzy ograniczają się tylko do telewizyjnego wymiaru artystycznych działań. Wystarczy sięgnąć odrobinę dalej, aby zobaczyć, że polski film to nie tylko „M jak miłość”, polska muzyka to nie tylko Feel, a polski kabaret to zdecydowanie więcej niż biesiada na szklanym ekranie.

Matylda