Świąteczny prezent Neo-Nówki i przyjaciół

Kiedy wszystkie karpie zostały już zjedzone, wszelkie prezenty spod choinki znalazły swoich właścicieli, a najbardziej znane kolędy mniej lub bardziej udolnie zostały rodzinnie odśpiewane Polacy oddali się różnego rodzaju bożonarodzeniowym rozrywkom. Niemalże 5 milionów z nich wybrało świąteczną propozycję Neo-Nówki.

Okazało się, że gospodarcze problemy dotarły także do Laponii. Na szczęście dzięki Neo-Nówce, wspieranej przez kabaretowych przyjaciół, kryzys w fabryce Świętego Mikołaja zostaje zażegnany. Za jednym zamachem wrocławska ekipa pozbyła się również plotek o rzekomym kryzysie w kabarecie. Ci, dla których telewizyjne programy kabaretowe stały się nudnymi, kiczowatymi biesiadami, drugiego dnia świąt mieli okazję odzyskać wiarę w poziom rozrywkowych produkcji.

W realizacji udział wzięło stosunkowo niewiele kabaretów. W tym przypadku zdecydowanie liczyła się jakość, a nie ilość. Większość zaprezentowanych skeczy stanowiły absolutne premiery – numery, które swoje narodziny miały dwa miesiące temu na Rybnickiej Jesieni Kabaretowej. W ten sposób szersza widownia mogła poznać to, co zachwyciło ryjkową publiczność, ponieważ gośćmi Neo-Nówki byli zdobywcy pierwszego i drugiego miejsca tego prestiżowego festiwalu, czyli Ani Mru Mru i Smile oraz Paranienormalni, którzy w Rybniku także potwierdzili swoją wysoką formę. Do świątecznego nagrania skecze te zdążyły jednak zostać kilkukrotnie przetestowane i dopracowane, co zdecydowanie miało wpływ na większy komfort artystów.

Wrocławscy i dwójkowi widzowie mogli zatem dowiedzieć się między innymi, że ojciec ma zawsze rację. Ani Mru Mru uświadomiło, jak wiele zjawisk i wydarzeń jeszcze kilka lat temu wydawało się być niemożliwe. Niby najzwyklejsza, ale przezabawnie zaaranżowana, rodzinna rozmowa przy niedzielnym stole stała się pewnego rodzaju podsumowaniem minionej dekady. Kolejny zespół z Lublina – Smile, podniósł poprzeczkę jeszcze wyżej. Poza dramatycznym i dla wielu przerażającym, dentystycznym skeczem, w którym udało im się stworzyć niesamowity klimat, zaprezentowali także Człowieka Marginesu. Stanisław, bo o nim tutaj mowa, stał się postacią kultową w niezwykle krótkim czasie, a sam skecz osiągnął imponującą oglądalność w Internecie. Numer ten, wydawałoby się zupełnie nie w stylu kabaretu Smile, bo zaskakująco abstrakcyjny, absurdalny, odmienny od tego, co do tej pory znamy w ich wykonaniu, to zdecydowanie kolejna perełka Smile’i, dowód na ich wszechstronność, a także pole do popisu, z którego z powodzeniem korzysta Paweł Szwajgier. Paranienormalni również zabłysnęli dwoma premierowymi hitami. Pojawiła się parodia typowych programów śniadaniowych i wyśmianie obecnej w mediach tendencji do robienia sensacji z niczego. Ponadto Michał Paszczyk i Igor Kwiatkowski udowodnili, że zazwyczaj niechciana i unikana przez wszystkich sytuacja, jaką jest napad, może być przyjemnym, kulturalnym i ekscytujący doświadczeniem. Wszyscy kabareciarze odwiedzający świętego Mikołaja pokazali, że kondycja ich zespołów ma się niezwykle dobrze.

Świąteczny program to jednak nie tylko kilka udanych skeczy. Sens i fabułę nadała całości Neo-Nówka – kabaret, który był odpowiedzialny za stworzenie scenariusza i odegranie roli prowadzących. Wrocławski kabaret, jako ekspert od wszelkich afer, znawca polskich realiów i tutejszych stereotypowych zachowań, przeniósł swój rozpoznawalny styl do fabryki prezentów Świętego Mikołaja. Neo-Nówka do pomocy zaprosiła również kogoś, kogo w swoim składzie nie posiada, czyli kobietę. Adrianna Borek z kabaretu Nowaki zdecydowanie ubarwiła przewodnie scenki programu. Nie była ona jednak jedyną kobietą, która pojawiła się w fabryce Mikołaja. Na scenie nie zabrakło legendarnej i uwielbianej Wandzi. Rola odgrywana przez Romana Żurka to prawdopodobnie jedyny przypadek postaci kobiety granej przez mężczyznę, która nie jest uważana za banalny, prostacki i niewłaściwy kabaretowy chwyt. Scenki były spójne i z pomysłem, dzięki czemu nie odnosiło się wrażenia, że są one przymusowym i sztucznym przerywnikiem między skeczami. Neo-Nówka postanowiła także zaprezentować premierę – numer, który również powstał specjalnie na Ryjka jednak w 2009 roku.

Pojawianie się wraz z Neo-Nówką zespołu Żarówki nikogo już nie zaskakuje, bo aranżacje muzyczne w ich wykonaniu to niepowtarzalny i cenny dodatek i atut tego kabaretu od dłuższego czasu. Zespół i tym razem ubarwił i umuzykalnił program, jednak na wrocławskiej realizacji pojawił się także zespół Mikromusic, którego z Żarówkami łączy postać gitarzysty – Dawida Korabczyńskiego. Było więc niezwykle nastrojowo, muzycznie i klimatycznie – dokładnie tak, jak powinno być w święta.

Strzałem w dziesiątkę okazał się także wybór miejsca, w którym odbyło się nagranie świątecznego programu. Teatr Polski we Wrocławiu rewelacyjnie nadaje się do telewizyjnych realizacji. Dzięki prostej, ale nowoczesnej i pozbawionej kiczu scenografii, a także rzadko spotykanym w takich produkcjach rozwiązaniom, jakim była m.in. obrotowa platforma program jeszcze bardziej zyskał na atrakcyjności.

Na sukces świątecznego programu Neo-Nówki i przyjaciół złożyło się wiele czynników. Świeżość i zaserwowanie widzom, czegoś, co nie wywoła u nich rozżalonego jęku: „znowu?!” to zdecydowanie podstawa, ale to tylko połowa sukcesu. W realizacji udział wzięły zespoły, które rozważnie wybierają produkcje, w których wezmą udział i nie są obecne w każdym kabaretowym programie. „Problemy Świętego Mikołaja” to świąteczna propozycja, która została na tyle dobrze przemyślana i zrealizowana, że zdołała przeskoczyć kultowy i nieodłączny bożonarodzeniowy hit, jakim jest „Kevin sam w domu”. Kto wie, może w przyszłym roku petycje i akcje organizowane na łamach portali społecznościowych nie będą dotyczyć Kevina, ale programu Neo-Nówki oraz jej przyjaciół i takich właśnie rozrywek domagać się będą widzowie? Prezenty w postaci takiego programu kabarety mogą nam robić nie tylko od święta.

Matylda