Co należy pokazać, aby stworzyć kabaretowy sylwestrowy hit?

Do udziału w Sylwestrowym Koncercie TVP2 zostały zaproszone cztery znane i lubiane kabarety. Wśród największych polskich i zagranicznych gwiazd muzycznych wystąpił Kabaret Moralnego Niepokoju, Paranienormalni, Kabaret pod Wyrwigroszem oraz Kabaret Skeczów Męczących. Sylwester to jedna z największych i najistotniejszych imprez, szczególnie dla telewizji, a fakt, że postanowiono na niej zorganizować osobną część kabaretową oznacza, że w minionym roku kabaret był naprawdę ważną częścią rozrywki
w naszym kraju i optymistycznie wróży to na rok następny.

Prowadzenie sylwestrowego kabaretonu zostało powierzone Robertowi Górskiemu
i Katarzynie Pakosińskiej. O ile Góral od jakiegoś czasu pojawia się na większości ważnych kabaretowej realizacji, najczęściej w towarzystwie Marcina Wójcika, to Katarzyny Pakośińskiej nie mamy okazji oglądać tak często. Tego typu imprezy tradycyjnie prowadzą eleganckie pary damsko-męskie, więc zamiana Jabbara na Pakosę było właściwym posunięciem i przynajmniej częściową odskocznią od tego, do czego ostatnio zostaliśmy przyzwyczajeni.

Poza samym prowadzeniem Kabaret Moralnego Niepokoju pokazał się także w jednym ze skeczy. Postanowili oni pożegnać stary rok numerem, który w 2009 roku był jednym
z najpopularniejszych i najbardziej lubianych m.in. przez publiczność na kabaretonie
w Opolu. Skecz był więc znany i sprawdzony na dużych realizacjach, co powinno być gwarantem sukcesu. Jednak specyfika tego koncertu znacząco odbiegała od tradycyjnych dużych kabaretonów, o czym zdaje się, że Kabaret Moralnego Niepokoju zapomniał. Publiczność zebrana pod olbrzymią i imponującą sceną w Łodzi nie przyszła tam stricte na kabaret, tylko na energetyczny sylwestrowy koncert. Nie była nastawiona na uważne słuchanie i wyłapywanie słownych gagów, przez co decyzja o zagraniu takiego skeczu, jakkolwiek dobrego, nie była do końca trafiona.

Podobny błąd po części popełnił również Kabaret pod Wyrwigroszem. Tutaj także skecz nie „zażarł”, jednak Kresowiacy uratowali się kilkoma odniesieniami do Łodzi i sylwestra,
a lokalne aluzje choć trochę rozruszały zmarzniętą publiczność. Zdecydowanie lepiej został odebrany drugi numer pod Wyrwigroszem, którym była solowa piosenka Andrzeja Kozłowskiego. Parodia Michaela Jacksona była okazją do popisania się świetnym wokalem, ale także zaskakującym i naprawdę dobrym tańcem. Nie macie jednak wrażenia, że piosenka została wykonana z playbacku? Niektóre kabarety stanowczo zbyt często korzystają z tego ułatwienia…

Paranienormalni słusznie postawili na numer muzyczny i bardziej angażujący publiczność. Wykonali oni znane Radio Terefe dostosowane do sylwestrowej okazji i wzbogacone
o największe polskie hity minionego roku. Skecz miał znacznie szybsze niż zazwyczaj tempo, dzięki czemu publiczność nie miała czasu na nudę, nieustannie nagradzając brawami fenomenalny talent Igora Kwiatkowskiego do parodiowania znanych utworów. Największym zaskoczeniem i uznaniem cieszyła się chyba nowość na liście Terefe – piosenka Piaska. Igor ma fantastyczną umiejętność obserwowania i odtwarzania charakterystycznych manier
w głosie oraz zachowaniu artystów i podczas sylwestrowego koncertu po raz kolejny się nią popisał.

Również Kabaret Skeczów Męczących dokonał właściwego wyboru repertuaru na ten wieczór. Chłopaki wiedzą, jak zrobić prawdziwe show i potrafią dostosować występ do określonej publiczności. KSM zrobił premierę na miarę wielkiego sylwestrowego koncertu
i to ich występ z pewnością będzie najbardziej zapamiętanym z kabaretowej części. Poza skróconą wersją uwielbianego i znanego przez ogromną część publiczności Hymnu Euro 2012 pokazali także coś zupełnie nowego. Była to nowość nie tylko w ich repertuarze, ale kompletnie nowatorskie rozwiązanie, którego na kabaretowych i muzycznych scenach chyba jeszcze nie było. Porwali skostniałą publikę wielkimi muzycznymi hitami w zaskakujących odsłonach. W 2009 roku pokazali, że nie tylko dzięki skeczom, ale także ogromnym postępom muzycznym są obecnie w czołówce, a sylwestrowym koncertem tylko to potwierdzili. Znane melodie zza oceanu, bez których nie może obejść się aktualnie żadna impreza, w połączeniu z tekstami rodzimych kultowych piosenek okazały się fantastycznym pomysłem i w zupełności wystarczyły do stworzenia sylwestrowego hitu. Chłopaki w trójkę świetnie radzili sobie na scenie. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Michał Tercz,
w którym obudził się istny wariat sceniczny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby na tej scenie pozostali w trójkę do końca. Pojawienie się na niej kompletnie niepasującego Borata, którego jedynym zadaniem było „spektakularne” rozebranie się było w zupełności zbędne. Aby stworzyć hit wcale nie trzeba „pokazywać dupy” i dobrze by było, gdyby KSM pamiętał
o tym w przyszłym roku. Chłopaki z Kabaretu Skeczów Męczących sprawiają wrażenie, jakby czasem nie wierzyli w swoje umiejętności oraz talent i musieli popierać je skandalami
i właśnie takim „pokazywaniem dupy”. Tymczasem jestem pewna, że ich talent jest wystarczający do dalszego pięcia się na szczyt, osiągania wielkich sukcesów i zawojowania sceną kabaretową w 2010 roku. Wypadałoby jeszcze, aby z ust artystów tego pokroju nie padały już błędy w stylu „wziąść” czy „tą propozycję”.

Sylwestrowy kabareton zamknęła piosenka w wykonaniu Katarzyny Pakosińskiej. Dużej części zmarzniętych widzów z pewnością zrobiło się cieplej, gdy tylko pojawiła się na scenie. Trzeba przyznać, że wyglądała i ruszała się zjawiskowo. To było wyjątkowo odważne wcielenie. Dużo odwagi musiała ona mieć także, aby wziąć się za wykonanie takiej piosenki, której niestety nie podołała. Całość ratował chórek i fantastycznie tańczący zespół, który
z resztą z powodzeniem ubarwił wszystkie muzyczne części kabaretonu.

Ostatnim kabaretowym akcentem wieczoru były wywiady przeprowadzone przez Borata
( Marcina Szczurkiewicza) tuż po 24.00. Ta część pozwoliła mu na zrehabilitowanie się. Rozmowy z zagranicznymi muzycznymi gwiazdami, dzięki bardzo dobrze stworzonej przez Marcina postaci i kreatywnemu tłumaczeniu Karola Golonki, to kolejny plus dla Kabaretu Skeczów Męczących. Very nice!

Po takim początku 2010 roku nie ma wątpliwości, że będzie on szczęśliwy i pełen śmiechu,
a dla kabaretów pomyślny, ale także pełen ciężkiej pracy, na której efekty z niecierpliwością czekamy.

Matylda